Droga z Gibraltaru do Rondy prawie cały czas wiedzie nas górski dróżkami Sierra Nevady. Różnica poziomów między tymi miastami to ponad 700 metrów. Co chwilę samochodowy termometr spada o kreseczkę o w dół i tak jak zaczynaliśmy trasę pokazywał 22 stopnie, tak jak lądujemy w Rondzie około godziny 21 są już tylko 3 stopnie powyżej zera. Zakładamy z powrotem nasze bluzy, a Aga, zawsze przezorna, miała ze sobą nawet rękawiczki, i idziemy w poszukiwaniu widoków.
Zaparkowaliśmy blisko centrum, tak więc pierwsze nasze kroki skierowaliśmy na główny deptak miasta Carretera Espinel. Kierujemy się cały czas przed siebie aż dostrzegamy pomnik byka. Jak później się okazało podczas przeglądania map google znajduje się tam arena walk byków, której po ciemku nawet nie zauważyliśmy. Kawałek dalej dostrzegamy punkt widokowy. Na zdjęciach jest plansza z tym co powinniśmy widzieć, lecz niestety o tej porze widzieliśmy tylko ciemność. Jedynie skały pod budynkami w centrum były oświetlone, lecz i to wystarczyło nam, żeby ocenić w jak niesamowitych warunkach geologicznych zbudowane jest to miasto.
Robimy sobie jeszcze krótki spacerek i wracamy do samochodu, ponieważ jest dosyć zimno, a mamy przed sobą jeszcze kawałek drogi powrotnej do Malagi.